W tamtej niekończącej się chwili odczuwała wszystkie emocje.
Jej uczucia zlewały się w idealną całość, a życie powolnie
ulatywało, aby następnie powróciło.
Niczego nie oczekiwała, ani od ludzi, ani od Boga.
Po prostu stała będąc pośrodku niczego wsłuchując się w
głośną ciszę.
Próbując usłyszeć bicie swego serca odliczała każdą sekundę.
Nawet jeśli powinna wrócić i zacząć planować świetlaną
przyszłość nie zrobi tego.
To nie było istotne.
Chciała tylko trochę czasu.
Trochę więcej niż tylko chwilę.
Lub też tego nie chciała, całokształt jej życia bezradnie
zaczął się urywać.
Patrząc w pustą przestrzeń potknęła się o własne skany
niezrealizowanych marzeń.
To ją zabolało, wszystko niemiłosiernie wróciło.
Po jej rumianych policzkach zaczęły spływać słone łzy
prawdy.
Ludzkie zmysły bezboleśnie zaczynały przestać istnieć.
Jej sumienie umarło, uczucia uleciały, emocje zagłębiły się
na dnie serca.
Niczym lodowaty śnieg w bezwietrzną noc.
Nie wiedziała co zrobić, stała się zależna od losu.
Jej serce ukryło się pod stalową skorupą nienawiści chowając
wszystkie upadki i wzloty.
Nikt nie mógł usłyszeć jej cichego płaczu.
Więc powstrzymała łzy i poszła w daleki świat poszukując
niczego.
Każdy potrafi zrozumieć, jednak nie każdy ma na to ochotę.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz